niedziela, 17 listopada 2013

6


Wpatrujesz się w Jego sprytne ruchy. Uszczęśliwia Cie Jego przyjemny wyraz twarzy. Kolega z ławki polskiego. 
- Czego się boicie ? - zadajesz im pytanie badając każdy milimetr ich skupionych twarzy.
- Porażki.
- Śmierci.
- Samotności.
- Cierpienia.
- Choroby. - odpowiedzi lecą niczym granaty i aż sama się dziwisz, że z pozoru tak silni i wytrwali mężczyźni mają w sobie tyle obaw. Ale po chwili tłumaczysz sobie, że to nic nadzwyczajnego  bo przecież każdy je ma. A oni są tylko i wyłącznie zwykłymi osobami z odrobiną szczęścia i talentu, dzięki którym są tu a nie gdzie indziej. Wpatrujesz się w Jego skupioną i jakoś dziwnie smutną twarz i zauważasz, że tylko on nic nie powiedział. 
- Zbyszek, a ty ? - podnosi wyżej głowę, wpatrując się w Twoje tęczówki. Twoje ciało nie obejmuje skrępowanie, czujesz się nadzwyczaj naturalnie. Dziwi Cię to. Marszczy brwi, ale nie mówi nic. Wszystkie pary oczu wpatrują się w niego, ale on milczy. Milczy, ale z Jego oczu czytasz wszystko. Jest skrzywdzony, bardziej niż oni wszyscy razem wzięci. Bardziej niż ty po śmierci rodziców. 

*
Siadasz przy drewnianym stole, obserwując jej ruchy. Jasne mięso oblane ciemnym sosem rozpływa się w Twojej buzi. "Czego się boicie ?" tak ciężkie pytanie wypowiedziane z jej delikatnych, ale pełnych ust krąży w Twoim umyśle. Czego się boisz ? Wszystkiego. Samotności, cierpienia, ale chyba najbardziej kolejnego odrzucenia. Kolejnej straty. "Idę do piątego liceum." Słowa koleżanki z ławki polskiego tak bardzo niszczące Twoje życie. Kochałeś ją. Albo nadal ją kochasz, chociaż to trochę dziwne, bo nie widzieliście się od 10 lat. 
Pamiętasz jak chodziliście razem na gorącą czekoladę po lekcjach do kawiarni niedaleko waszej szkoły. W piątki zawsze zamawiała tam szarlotkę, a w soboty uwielbiała jeść na śniadanie czekoladę. Pamiętasz nawet jaki kolor lubiła, bo krwistoczerwonego zapomnieć się nie da, a tego że zawsze sypiała w skarpetach nie zapomnisz nigdy. No i uwielbiałeś patrzeć jak przewraca oczyma, kiedy ktoś jej zdaniem gada głupoty i jak zaciska śmiesznie usta, tak że zamieniają się w bardzo cieniutką prawie że niewidoczną kreskę, kiedy się złości. Pamiętasz nawet kształt jej małego palca u prawej stopy. Zawsze Cię śmieszył, przypominał trochę gruszkę, a trochę serce. 
Wieczora, który tak wiele zmienił w Twoim dziecięcym życiu nie zapomnisz nigdy. Jej delikatne włosy rozwiewał wiatr. Włosy. Jasne, długie, delikatne, zawsze pachniały jaśminowym szamponem. Tamtego wieczoru także, to wtedy powiedziałeś słowa, które później nie usłyszał od Ciebie nikt inny. "Kocham Cię" . Krótkie, pełne uczucia, ciepła, troski zdanie. I jej uśmiech, przyprawiający Cię o ciarki, jej cieniutki głos "Ja Ciebie też Zbyszku." I smak jej ust. Jak tosty. Tosty z dżemem. Truskawkowym. 

**
Niesamowite jak wiele pamięta z tamtego okresu. Niesamowite jak wiele szczegółów tkwi w Jego umyśle. Bo niezwykłą rzeczą jest iż niektórzy poznani przez Ciebie ludzie umykają Ci z pamięci po tygodniu, a inni ? Inni zostają tam na zawsze. W sercu. Bo każdy ich wyraz twarzy jest szczególny.
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.



---------------------------------------------
Hej ;)
Nie wiem czy to wszystko co tu robie, robie dobrze, ale mam nadzieje że aż tak źle nie wyjdzie ;)
Idalia dodać rozdziału nie może.. ;)
wszystko będzie dobrze! kto da rade jak nie Ty? ;)
bo "najpiękniejsze są małe cuda" jak ja to kocham! ♥
Miłego czytania ;)
Klaudia.

5 komentarzy:

  1. No proszę jak bardzo może zranić niespełniona miłość i jak bardzo może zmienić człowieka. Niezwykle intrygujące jest to wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :)
    Z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdziwa miłość nawet ta szczeniacka może przetrwać wyszystko . . . Cudowny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z każdym kolejnym rozdziałem chcę coraz więcej, OCZAROWUJESZ!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie wiem czemu ma być Twój OSTATNI blog... :(( Zajebiście piszesz :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń