piątek, 29 listopada 2013

9


Stukasz drobnymi koturnami o posadzkę klasztoru ścierając jednocześnie słone łzy spływające po bladych policzkach. Podchodzisz do szklanych drzwi, pukasz w nie delikatnie i kiedy słyszysz ciepły głos przełożonej wchodzisz do pomieszczenia. Siadasz na metalowym, białym krześle i zaczynasz opowieść. Opowieść pełną łez, bólu, bezradności, ale i szczęścia i uśmiechu. 

- Pani Estera wczoraj w nocy wyjechała. Od dzisiaj nie macie z nią zajęć. - ciężki, gardłowy głos prezesa Przedpełskiego roznosi się po sali. 
Zaraz po jego wypowiedzi pomieszczenie wypełniają głosy niezadowolenia, westchnienia. Wszyscy spoglądają na siebie zagubionym spojrzeniem. Ty jedyny siedzisz patrząc w białą ścianę. Tak dziwnie interesującą w tym momencie. 
Zajmują się sobą. Tylko i wyłącznie sobą nie zauważając Twojego przestraszonego wyrazu twarzy, nie zauważając łez na policzkach. 

- Bóg Cię kocha Estera. Pomoże Ci wybrać. Wiesz, że Pan Bóg chce dla Ciebie jak najlepiej. Módl się i słuchaj swojego serca, a dojdziesz do tego czego tak na prawdę pragniesz. - mówi trzymając Cię za chudą dłoń. Uśmiecha się do Ciebie pokrzepiająco. 
- Dziękuję. - szepczesz prawie że nie słyszalnie i wychodzisz. Idziesz do miejsca, w którym czujesz się bezpiecznie. Do kościoła. 
Zasiadasz na dębowych, ciężkich ławkach. Przykrywasz twarz dłonią. W drugiej dzierżysz drewniany różaniec. Modlisz się płacząc. Płaczesz modląc się. 

**
Są decyzje, które zabijają nas od wewnątrz, które skrajają nasze obolałe życiem ciała. Bijemy się wtedy z myślami. I tak robi Ona. Przyszła zakonnica, która nie potrafi wybrać. 
A on ? On czuję pustkę. Bo wybrał. Wybrał ją. 
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.

----------------------------------------------------------------------------------------------


Tak jestem głupia. xd
http://un-altro-amore.blogspot.com/
Coś nowego....

wtorek, 26 listopada 2013

8


Wychodzi trzaskając drzwiami. Drapiesz się po czole, po czym wychodzisz na balkon. Siadasz na drewnianym taborecie wpatrując się w gwiazdy. 
- Boże. Boże pomóż. - szepczesz ściskając kciuki. - Jestem tak słaba. Tak bardzo słaba. Już nie daje rady. Co robić ? Bo miłość do Ciebie Boże jest porównywalna do tej którą kocham Zbyszka.

*
Uderzasz głową w stół. Klniesz pod nosem. Bo kochasz zakonnice. 
Chociaż nie. 
Kochasz Esterę. Koleżankę, która zawsze przy Tobie była. Kochasz skarbiec Twoich sekretów. Kochasz swoją przyjaciółkę. Przyjaciółkę, którą straciłeś w momencie kiedy wybrałeś inną szkołę niż ona. 
Bo kochasz ją za wszystko. Za to jaka była, jest i pewnie za to też jaka będzie. Za uśmiech. Za głos. Za śmiech. Za dołeczki. Za pstrykanie palcami, którego wciąż się nie oduczyła. Za inteligencje. Za przyjazną dłoń. Za to że zawsze przy Tobie była. Kochasz ją najnormalniej w świecie. 
Kochasz ją. 

*
Nie potrafisz sobie poradzić. Bo wciąż czujesz smak jego ust. Tak bardzo podobny do tego smaku, który poczułaś 10 lat temu. Usta. Miękkie niczym materac w klasztorze. Ciepłe jak ramiona matki. Bezpieczne jak dłoń ojca. Twoje. Na zawsze. I doskonale o tym wiesz.
Wrzucasz do torby rzeczy, żegnasz się ze Spałą i ze łzami w oczach pokonujesz trasę Spała - Warszawa. 

**
Bo czasem ucieczka jest lepsza niż pozostanie na miejscu. Ale nie w tym wypadku. I Ona doskonale o tym wie. Szkoda że On jeszcze nie ma pojęcia, że znów Ją stracił. 
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Internet świrował, więc rozdział dopiero dzisiaj. ;/
Przepraszam za opóźnienie. 

piątek, 22 listopada 2013

7


Słyszysz ciche pukanie do drzwi. Wiesz, że to on. W końcu kazałaś mu przyjść. Wstajesz z fotela i pewnym ruchem otwierasz drzwi. Ukazuje Ci się w całej swej okazałości, z trzydniowym zarostem, mokrymi włosami po kąpieli, w krótkich ciemnych spodenkach i w granatowej sportowej koszulce. Uśmiecha się do Ciebie delikatnie, a Ty masz wrażenie że odlecisz. Gdzieś daleko wgłąb siebie, wgłąb swoich uczuć, które tak bardzo wirują wokół Niego. 
Zbyszka Bartmana. 

*
Spoglądasz na jej zarumienione policzki, jasne włosy, delikatny uśmiech w czasie którego na policzkach pojawiają się drobne dołeczki. Dołeczki, które tak bardzo przypominają Ci te które znasz z czasów dzieciństwa. Spoglądasz głęboko w jej oczy i rozpoznajesz ją. Przechodzi Cię dreszcz, rozchylasz delikatnie wargi, a oczy zmieniają wielkość. To ona. Koleżanka z ławki polskiego. Twoja pierwsza i jak dotąd ostatnia miłość. Twoja przyjaciółka. Dziewczyna, której ust posmakowałeś jako pierwszych w swoim życiu. 
- Estera ? - patrzysz na nią niedowierzająco. Kiwa delikatnie głową, a Ty nie mogą powstrzymać swoich uczuć rzucasz się jej na szyje całując w czoło.

Siadasz na przeciwko niej i przez kolejną godzinę rozmawiacie. O wszystkim i o niczym. Jej uśmiech unosi Cię pod sam sufit, śmiech zachwyca, każda mina pokazująca się na jej łagodnej twarzy podnieca. Jej wirujące włosy przy każdym poruszeniu głową dodają Ci takiej lekkości. Siedząc obok niej znów czujesz się jak Zbyszek Bartman z gimnazjum. Jak Zbyszek Bartman bez żadnego grzechu. Jak niewinny Zbyszek Bartman, dla którego problemem był brak czasu a nie brak osób do kochania. Znów czujesz się wolny. W zasadzie tylko przy niej od zawsze czułeś się tak wyjątkowo wolny, bezpieczny, szczery. 
Bo tylko przy niej czułeś się sobą. 
Bo tylko ją kochałeś. 
Bo tylko ją kochasz. 
Wciąż. 

*
Wystające kości policzkowe, z których zawsze się śmiałaś, nienaganna zieleń jego tęczówek przyprawia Cię o dreszcz, lekko zmierzwione, ciemne włosy połyskują w świetle lamp świecących w pokoju, uśmiech, śmiech który zawsze Cie bawił, głos który mimo upływu lat podrażnia w przyjemny sposób Twój brzuch. Czekaj, jak na to mówiliście w gimnazjum ? 
Motyle.
Tak.
Bez wątpienia to te motyle.
Motyle, które uaktywniają się tylko na jego widok. 
Motyle, który włączają się tylko i włącznie na widok osób które się kocha.
Motyle przypominające Ci że go kochałaś.
Motyle uświadamiające Ci że go kochasz.
Wciąż.

**
Bo uczuć nie zapomina się nigdy. Bo niektóre umykają wraz z upływem lat, chociaż są w Twojej pamięci. Ale niektóre wciąż żyją. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień są silniejsze mimo iż nie wiesz jak dziś wygląda owa osoba. Ale pamiętaj. Ona w każdym momencie może pojawić się w Twoim życiu. A skrywane uczucie wybuchnąć. Wylać się. Wylać jak płynny miód z kromki chleba. 
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bo zawsze jest ktoś kto powie "nie dasz rady", wtedy wstań odwróć się i powiedź : no to patrz !

Kontuzja = koniec marzeń
Pustka...

niedziela, 17 listopada 2013

6


Wpatrujesz się w Jego sprytne ruchy. Uszczęśliwia Cie Jego przyjemny wyraz twarzy. Kolega z ławki polskiego. 
- Czego się boicie ? - zadajesz im pytanie badając każdy milimetr ich skupionych twarzy.
- Porażki.
- Śmierci.
- Samotności.
- Cierpienia.
- Choroby. - odpowiedzi lecą niczym granaty i aż sama się dziwisz, że z pozoru tak silni i wytrwali mężczyźni mają w sobie tyle obaw. Ale po chwili tłumaczysz sobie, że to nic nadzwyczajnego  bo przecież każdy je ma. A oni są tylko i wyłącznie zwykłymi osobami z odrobiną szczęścia i talentu, dzięki którym są tu a nie gdzie indziej. Wpatrujesz się w Jego skupioną i jakoś dziwnie smutną twarz i zauważasz, że tylko on nic nie powiedział. 
- Zbyszek, a ty ? - podnosi wyżej głowę, wpatrując się w Twoje tęczówki. Twoje ciało nie obejmuje skrępowanie, czujesz się nadzwyczaj naturalnie. Dziwi Cię to. Marszczy brwi, ale nie mówi nic. Wszystkie pary oczu wpatrują się w niego, ale on milczy. Milczy, ale z Jego oczu czytasz wszystko. Jest skrzywdzony, bardziej niż oni wszyscy razem wzięci. Bardziej niż ty po śmierci rodziców. 

*
Siadasz przy drewnianym stole, obserwując jej ruchy. Jasne mięso oblane ciemnym sosem rozpływa się w Twojej buzi. "Czego się boicie ?" tak ciężkie pytanie wypowiedziane z jej delikatnych, ale pełnych ust krąży w Twoim umyśle. Czego się boisz ? Wszystkiego. Samotności, cierpienia, ale chyba najbardziej kolejnego odrzucenia. Kolejnej straty. "Idę do piątego liceum." Słowa koleżanki z ławki polskiego tak bardzo niszczące Twoje życie. Kochałeś ją. Albo nadal ją kochasz, chociaż to trochę dziwne, bo nie widzieliście się od 10 lat. 
Pamiętasz jak chodziliście razem na gorącą czekoladę po lekcjach do kawiarni niedaleko waszej szkoły. W piątki zawsze zamawiała tam szarlotkę, a w soboty uwielbiała jeść na śniadanie czekoladę. Pamiętasz nawet jaki kolor lubiła, bo krwistoczerwonego zapomnieć się nie da, a tego że zawsze sypiała w skarpetach nie zapomnisz nigdy. No i uwielbiałeś patrzeć jak przewraca oczyma, kiedy ktoś jej zdaniem gada głupoty i jak zaciska śmiesznie usta, tak że zamieniają się w bardzo cieniutką prawie że niewidoczną kreskę, kiedy się złości. Pamiętasz nawet kształt jej małego palca u prawej stopy. Zawsze Cię śmieszył, przypominał trochę gruszkę, a trochę serce. 
Wieczora, który tak wiele zmienił w Twoim dziecięcym życiu nie zapomnisz nigdy. Jej delikatne włosy rozwiewał wiatr. Włosy. Jasne, długie, delikatne, zawsze pachniały jaśminowym szamponem. Tamtego wieczoru także, to wtedy powiedziałeś słowa, które później nie usłyszał od Ciebie nikt inny. "Kocham Cię" . Krótkie, pełne uczucia, ciepła, troski zdanie. I jej uśmiech, przyprawiający Cię o ciarki, jej cieniutki głos "Ja Ciebie też Zbyszku." I smak jej ust. Jak tosty. Tosty z dżemem. Truskawkowym. 

**
Niesamowite jak wiele pamięta z tamtego okresu. Niesamowite jak wiele szczegółów tkwi w Jego umyśle. Bo niezwykłą rzeczą jest iż niektórzy poznani przez Ciebie ludzie umykają Ci z pamięci po tygodniu, a inni ? Inni zostają tam na zawsze. W sercu. Bo każdy ich wyraz twarzy jest szczególny.
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.



---------------------------------------------
Hej ;)
Nie wiem czy to wszystko co tu robie, robie dobrze, ale mam nadzieje że aż tak źle nie wyjdzie ;)
Idalia dodać rozdziału nie może.. ;)
wszystko będzie dobrze! kto da rade jak nie Ty? ;)
bo "najpiękniejsze są małe cuda" jak ja to kocham! ♥
Miłego czytania ;)
Klaudia.

czwartek, 14 listopada 2013

5


Budzą Cię poranne promienie słońca, zakładasz białą spódnicę do kostek i ciemny top. Do ciemnej, skórzanej torebki przywiezionej kiedyś ze Stanów wkładasz modlitewnik, różaniec oraz portfel i chusteczki. Ostatni raz spoglądając na zegarek wychodzisz z pokoju. Swoje kroki kierujesz do pobliskiego kościoła na poranne nabożeństwo. 
Kiedy przyglądasz się drewnianemu, ciężkiemu krzyżowi modlisz się o wytrwałość. Tak wielką jakiej nigdy jeszcze nie miałaś. 


Czarny telefon przechyla się z prawej strony na lewą. Zaciskasz wargi spoglądając na przyjaciela, który nieumiejętnie próbuje pogodzić się ze swoją narzeczoną. Pokłócili się o kolor firanek w mieszkaniu. Kręcisz niedowierzająco głową. Gdybyś do jasnej cholery ty miał takie problemy. 
Jasna spódnica opinająca jędrny tyłeczek oraz podskakujący przy każdym kroku biust sprawi iż czujesz jak Twoja męskość zaczyna twardnieć. Ale ona jest kurwa zakonnicą. Łapiesz się za włosy wbijając sobie w głowę przydługawe, ostre paznokcie. 
Kiedy Michał wychodzi włączasz na laptopie "Romeo i Julie". Zatapiasz się w filmie niczym nastolatka na komedii romantycznej. Zawsze przy nim ryczysz. Zawsze ryczałeś. I zawsze ryczał będziesz. Ale o tym wie tylko ona. Michał nie wie. Wie ona, koleżanka z ławki polskiego. 
Zakazana miłość. Kurwa. 

*
Uwielbiasz spacerować po mszy świętej. To wtedy Twój umysł wypełniają myśli na temat kazania wygłaszanego przez księdza, na temat życia i wytrwałości w wierze. Dziś jest inaczej. Dziś przed oczyma masz tego, którego pamiętasz jako dziecko. Jako chłopca, z którym dzieliłam się pracą domową, bo nigdy nie podejrzewałaś że zobaczysz go tu, wśród najlepszych. I musisz przyznać, że jest niebywale przystojny i nawet nie potrafisz tego ani ukryć ani zniszczyć. Bo to uczucie targa Tobą od gimnazjum. 
Zakazana miłość. Kurcze. 

**
Bo istnieją takie sekrety, o których wiedzą pojedyncze osoby. To czyni te osoby wyjątkowymi. 
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.

4

Delikatnie pukasz do drzwi. Słyszysz"proszę" przebijające się przez głośne śmiechy. Otwierasz drzwi i napotykasz się ze spojrzeniami siatkarzy. Krępujesz się. Męczysz. Boisz. Czujesz bezradność. Nie wiesz co robić. 
- Niech pani wejdzie. - uśmiecha się do Ciebie jedyny mężczyzna w garniturze. Pewnym krokiem idziesz w stronę dużego stołu. 
- Pani Estera będzie miała z wami zajęcia przez tydzień. - krępujesz się siadając na drewnianym krześle. - Możecie do niej przychodzi rozmawiać o swoich problemach czy smutkach. - ciągnie starszy mężczyzna, a Ty siedzisz i wpatrujesz się w najbardziej zwierconego mężczyznę na sali. Po paru minutach zostajesz sama z 12 mężczyzn wpatrujących się takim wzrokiem, że jesteś przerażona. 
- Ile masz lat ? - wyrywa się ten, który rzuca po sali papierkami. 
- 26.- odpowiadasz cicho i masz zamiar wstać do modlitwy, ale rezygnujesz z tego patrząc na ich twarze. 
- Eee ! No to młoda. 
- Dałoby się ją wyruchać. - słyszysz czyjś głos z końca pomieszczenia. Czerwienisz się. Czerwienisz się niczym szata liturgiczna w Niedziele Palmową. Spotykasz się z przyjaznym uśmiechem jednego z siatkarzy. Po chwili zaczynasz wygłaszać swój monolog. 

*
Przyjemny głos drażni Twoje uszy, oczy napawają się idealnie wyrzeźbionym ciałem postulantki. Masz na nią ochotę. I nawet się tego nie wstydzisz. Jej biust lekko się unosi, kiedy gestykuluje, jej policzki nieznacznie się rumienią, kiedy ktoś powie świńskie zdanie. Mówią o sobie. Wszyscy siatkarze mówią o sobie, a Ty milczysz. Bo owa blondynka nie jest Ci potrzebna do rozmowy. Chcesz ją przelecieć. 
Delikatnie kołysze biodrami przechadzając się w tą i spowrotem, a Ty czujesz jak Twoja męskość zaczyna twardnieć. Przegryzasz wargę spoglądając na jej figlarne oczy. 
- Zaraz mi stanie. - szepczesz do przyjaciela, na co ten wybucha śmiechem przykuwając jednocześnie uwagę wszystkich zebranych. 
Przepraszasz siatkarzy jak i blondynkę i wychodzisz do toalety wyładować swój testosteron. 

*
Zmęczona opadasz na łóżko. Zaufali Ci. Widziałaś to w ich oczach. Musisz przyznać, że ich polubiłaś, a oni chyba Cię. Kiedy stoisz ze szczoteczką do zębów w buzi, słyszysz ciche pukanie. Wypluwasz zawartość buzi do zlewu i wpuszczasz gościa.
- Cześć.
- Witaj Piotrek co jest? 
- Podobno mamy się do Ciebie zwracać w razie jakiegoś problemu. - kiwasz głową, zachęcając go by usiadł na jednym z krzeseł. 

**
Bo strach jest rzeczą ludzką. Bo Ona jak i On, bo Ty i Ja boimy się wielu rzeczy. Bo bardzo często nie przyznajemy się do strachu przed czymś. Bo dusimy to w sobie. Dusimy.
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.

3

Ciężki rock dochodzi z pokoju obok. Irytuje Cię to. Wychodzisz z pomieszczenia i delikatnie pukasz do drewnianych drzwi. 
- Jeśli masz wacka to wchodź ! - słyszysz męski krzyk i aż przeraża Cię to. Po całym ciele przechodzą nieprzyjemne ciarki. 
- No kurna Michał czego nie wchodzisz. - drzwi uchylają się, a w progu staje wysoki, niebieskooki mężczyzna. - Oj przepraszam panią. - rumienisz się, tak bardzo się rumienisz, kiedy dostrzegasz że owy delikwent stoi bez bluzki. Postulantka nie powinna oglądać takich rzeczy kręcisz głową, a całe ciało oblewa ciepła fala. 
- Czy mógłby pan ściszyć tę muzykę ? - uśmiechasz się przyjaźnie. 
- Jasne. - odwracasz się na pięcie i wchodzisz do swojego pokoju. 
Puszczasz wodę pod prysznicem i czekasz aż się nagrzeje. 

*
Uśmiechasz się przypominając sobie łzy Wioli. Powiedziałeś, że nigdy nic do niej nie czułeś i że odchodzisz. Musisz przyznać, że teraz trochę żałujesz. Nie ! Nie dlatego, że coś do niej czujesz. Ale dlatego, że najnormalniej w świecie nie będziesz miał kogo wyruchać. 
Dotykasz swojego policzka, na którym godzinę temu widniał czerwony ślad dłoni Wioli. 
Nie przejmujesz się tym, to nie pierwszy taki. 
Lodowata woda orzeźwia Twoje zaspokojone seksem ciało. Widok jej jędrnej pupy, był godny spóźnienia się na trening, był godny wrzasku Andrei. Zaciskasz pięść, by po chwili rozluźnić ją i namydlić ciało żelem pod prysznic. 

*
Delikatną skórę przyozdabiasz arbuzowym mydłem. Namydlasz ciało, by po chwili spłukać je zimną wodą. Boisz się. Aż trzęsiesz się ze strachu na myśl o nadchodzącej chwili. To za godzinę masz spotkać się z siatkarzami. 
Nakładasz długą ciemną sukienkę, na nagie ramiona narzucasz brązowy sweterek, rozczesujesz włosy, po czym schodzisz do sali konferencyjnej. 

**
Bo czasem jest tak że jedna decyzja potrafi całkowicie zmienić Twoje życia. Bo ta decyzja potrafi zrujnować Ciebie. Twoją chęć do miłości. 
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Coś mi się z bloggerem popieprzyło. xd 
I rozdział nr 2 jest pod prologiem -_-
Jakby ktoś chciał go znaleźć :D

Do poniedziałku załogo ! ;3

KOMENTOWAĆ !

2

*
Ciemny, ciężki, dębowy krzyż przykuwa Twoją uwagę. Przymykasz delikatnie oczy modląc się do Boga. Prosisz o siłę. Prosisz o wytrwałość. Prosisz o cierpliwość. 
- Estera Bien jedzie do Ośrodka Przygotowań Olimpijskich do Spały. - ciężki głos przełożonej wciąż obija Ci uszy. 
- Boże miej mnie w swojej opiece. - szepczesz. 
Wstajesz z klęcznika, a swoje kroki kierujesz do małego żółtego pokoiku. Wpakowujesz w granatową walizkę ubrania. Łapiesz ją w dłonie i po niecałych 20 minutach z drewnianym różańcem w dłoni starym autobusem przemieszczasz się do Spały. Do miejsca, w którym masz nauczać. Nauczać mimo tak niskiego poziomu wiedzy. 

Cichy jęk, głośny krzyk Wioli, jej spragnione miłości oczy. Uśmiechasz się, bo już wiesz że recepcjonistka z dołu jutro przyjdzie do pracy z podpuchniętymi oczyma. Podpuchniętymi i zaczerwionymi dzięki Tobie. Bo uważała, że ją kochasz.
 Drażnisz palcem jej łechtaczkę, gryząc jej sutki, nie przeszkadza Ci to że jesteście w cuchnącym schowku na mopy, a od 10 minut powinieneś być na treningu. Nic Cię nie obchodzi, oprócz własnego czubka nosa, przynajmniej tak uważają wszyscy obecni w Spale. Ty wiesz, że obchodzi Cię jeszcze jedna osoba, ale na głos nigdy się do tego nie przyznasz.

*
Miałaś być modelką, to były Twoje wielkie plany na przyszłość. W końcu figurę zazdrościły Ci wszystkie panny, ale teraz ta figura zakryta jest pod długą szarą spódnicą, a okrągły biust pod czarnym sweterkiem. Jednak nie przeraża Cię to. Dla Ciebie ważniejsza jest wiara aniżeli wygląd. 
Przymykasz książkę, z której wypada zdjęcie. Podnosisz je i długo wpatrujesz się w przyjazne, dziecinne twarze. Gimnazjum, jak miło wspominasz ten okres. Tyle przyjaciółek, pasji, marzeń i chęci do życia. Tyle przygód. Większość z nich związana z jedną osobą. Chłopcem w błękitnej, sportowej bluzce. Chłopcem z kruczoczarnymi, lekko kręconymi włosami  Chłopcem o zielonych oczach, które masz przed sobą za każdym razem gdy usypiasz. Chłopcem, z którym siedziałaś na polskim. Chłopcem, z którym spędziłaś 3 lata w tejże szkole. Chłopcem ze zdjęcia. 
Chłopcem o imieniu Zbyszek. Zbyszek Bartman. 



**

Bo jest takie miejsce na ziemi, które przyprawia o dreszcz. Bo jest takie wspomnienie, które wywołuje uśmiech jak i łzy wzruszenia. Bo jest taki moment, który całkowicie zmienia bieg Twojego życia. Bo tam gdzie nie spodziewasz się niczego może spotkać Cię coś niesamowitego.
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie. 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

KOMENTOWAĆ ;)

1


*
Zakon to nie miejsce, o którym marzyłaś od dziecka. 
Pragnęłaś być szczęśliwa. 
Ale Ci się nie udało. 
Dnia 15 grudnia 2011 roku w wypadku samochodowym pod Warszawą zginęli Twoi rodzice. 
To wtedy zrozumiałaś, że Bóg w jakimś celu Ci ich odebrał. 
Tamtego dnia Twoje życie posypało się, a Bóg swoją mocą ofiarował Ci nowe.
Życie w zakonie. 
17 stycznia 2013 roku w Warszawskim zakonie przy ul. Krakowskiego Przedmieścia narodziła się  Twoja wiara. Obudziła się miłość, którą nauczyli Cię rodzice. 
Zakon stał się Twoim domem. 
A dzień 17 stycznia 2013 roku ważną datą w kalendarzu, bo to wtedy stałaś się postulantką. 

Od dziecka marzyłeś by być sportowcem. Najpierw to była koszykówka, chwilę piłka nożna. 
Ale na końcu na Twojej drodze pojawiła się siatkówka, której cały się oddałeś. 
Dnia 27 czerwca 2003 roku stałeś się podrywaczem i łamaczem serc. To tamtego dnia przestałeś wierzyć w Boga, przestałeś pokładać w nim swoją ufność. To tamtego dnia skończyłeś gimnazjum, tamtego też dnia Twoja koleżanka z ławki polskiego odeszła tak jak Ty do liceum. 
I od tamtego dnia jej nie widziałeś, od tamtego dnia Twoje serce krwawi.
 Od tamtego dnia śni Ci się każdej nocy. 

**
Bo czasem życie układa się nie tak jak chcemy. Bo czasem coś rozdziela dwie tak bardzo bliskie sobie osoby. Bo i życie i miłość jest trudna. 
Bo wiecie że trzeba rozwijać pasję. Ale rozwijając ją nie można zapomnieć o miłości.
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Od razy mówię, że rozdziały będą krótkie. Mniej więcej takiej długości może troszkę dłuższe. Opowiadanie także jest krótkie. 

Uwielbiam ten moment, kiedy ciotki zachwycają się jak to wyrosłam. Najlepsze jest to że zazwyczaj wtedy zdaje sobie sprawę, że widzę je pierwszy raz w życiu. hahah 

Prolog

Dla tej, która potrafi ze mną wytrzymać
Dla tej, z którą mam zawsze najgłupsze pomysły
Dla tej, z którą robię nie dozwolone rzeczy
Dla tej, która zawsze była, jest i wiem że zawsze będzie
Dla tej którą kocham tak mocno
Dla tej, z którą pierwszy raz zostałam spisana przez policję, chociaż wciąż nie mam pojęcia za co
Dla tej, która kazał mi do siebie dzwonić przez godzinę, bo chciała posłuchać swojego dzwonka
Dla tej przez którą zawsze albo zasypiam albo spóźniam się na treningi
Dla Ciebie Blanka.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bo kochałaś chłopca z ławki polskiego. 
Bo kochałaś kolegę w sportowej bluzce.
Bo miałaś marzenia.
Bo nie sądziłaś że go tam spotkasz.

Bo kochałeś dziewczynkę z ławki polskiego. 
Bo kochałeś koleżankę w jasnej sukience.
Bo miałeś marzenia.
Bo nie sądziłeś że to może być ona. 

**
Bo miłość, aby była prawdziwa musi kosztować, musi boleć, musi ogołacać nas z samych siebie. 

----------------------------------------------------------------------------------
 Rozdziały będą dodawane w poniedziałki i piątki. Zachęcam do komentowania. 

P.S   To moje ostatnie opowiadanie. 

środa, 13 listopada 2013

Uwaga !

Blogger się popsuł, więc jutro postaram się dodać jeszcze raz rozdziały od prologu do rozdziału 5. A teraz wszystkie zostają usunięte.

Idalia Makowska.